Z San Christobal droga wiedzie do miejsca, którego w żaden sposób opisać nie mogę. By nie zostać posądzonym o tłumaczenie rzeczy niewytłumaczalnych, nie będę ani próbował tworzyć czwartych, czy piątych stopni przymiotnika – piękny, nie będę budował ani hiperboli ani okrągłych zdań, nie będę wymyślał peanów ani piał z zachwytu. Nie będę po prostu pisał nic, bo daremny mój trud. Mam nadzieję, że kilka załączonych zdjęć usprawiedliwi mą twórczą niemoc i przybliży choć w minimalnym stopniu piękno miejsca, w którym się znajdujemy. Miejsca, gdzie pośród tropikalnej zieleni, setkami spienionych kaskad, górska rzeka daje nura w skalny wąwóz, tworząc gdzieniegdzie genialne, krystalicznie czyste, błękitne jeziorka. Miejsca, w którym spacerując w górę i w dół huczących wodospadów, kąpiąc się w skalnych basenach, z trudem odrywając wzrok od ginącej za horyzontem zielonej rzeki, spędzamy cudowne dwa dni. Miejsca, którego raz zobaczywszy zapomnieć się nie da. Miejsca, któremu słusznie dano na imię Agua Azul (Błękitna woda). Miejsca, które w moim uznaniu jest cudem natury.

40 kilomterów za Agua Azul, ponownie odbijamy z głównej drogi, by krętym traktem dotrzeć do nastąpnej naturalnej atrakcji. Przed nami wysoki na 40 m wodospad Misol-Ha. Jako, że mimo niekwestiowanego piękna daleko mu jednak do urody wczorajszego zjawiska, nie wywołuje w nas efektu „wow”. Wybierającym się w te strony, radzę odwiedzić obydwa wodospady w odwrotnej kolejności, co daje gwarancję podwójnego efektu wytrzeszczonych oczu, otworzonych ust i okrzyku „wow”. Misol-Ha poświęcamy kilka godzin, penetrując, ukryte za wodną kurtyną ścieżki prowadzące do jaskiń. Oczywiście szalejemy z aparatem fotograficznym, próbując ująć piękno wodospadu z każdej strony, zwłaszcza, że od czasu do czasu okrywa się barwną, lśniącą w słońcu tęczą. Również tym razem załączone fotografie to tylko marna namiastka cudności w jaką przyszło się nam wtopić w prawdziwym tego słowa znaczeniu, bo na koniec, skacząc do wodospadowego jeziora, wtapiamy się dosłownie w naturę.

Przy tubalnym pohukiwaniu małp, których słychać tu nadzwyczaj wiele (Asia wbiega pod górę w las by przyjrzeć się którejś z bliska) i przeraźliwym krzyku papug wracamy na parking, przebieramy mokre ciuchy, żegnamy się z jedną z najpiękniejszych okolic naszej wędrówki wokół Jukatanu -okolicą wodospadów Agua Azul i Misol-Ha i ruszamy w kierunku następnego miasta starożytnych Mayów, Palenque.

Następny Artykuł
Poprzedni Artykuł