Znalezienie bramy wjazdowej do parku nie jest łatwe, gdyż oddalona jest o ok. 500 metrów od głównej drogi, a na drodze brak jakichkolwiek oznakowań. W przydróżnym sklepiku zasięgam języka i odjeżdżając kątem oka dostrzegam dwoje młodych ludzi wychodzących z plecakami z cieżarówki. Pewnie autostopowicze z Niemiec – przelatuje mi przez głowę. Zgadłem. Oni również szukają wejścia do parku. Moje rejestracje z daleka zdradzają, skąd przyjechałem, więc oni orientując się, że jestem z Niemiec, podchodzą i do parku jedziemy razem. Antonia i Fritz z Hamburga. Następne dwa dni spędzimy razem na małym, skromnie urządzonym miejscu namiotowym w parku Sierra de las Quijadas.
Bezpośrednio po przyjeździe wyruszam na spacer jedną z zaznaczonych dróg na mapie, którą otrzymałem przy wjeździe. Dochodzę do Potrero de la Aguada – wielkiej amfiteatralnej formacji z czerwonego piaskowca, sięgającej aż po horyzont. Widok jest oszałamiający. Siadam to tu to tam i nie mogę oderwać wzroku. Pejzaż surowych, poszarpanych urwisk wydaje się nawiązywać do krajobrazu z okolic zbiegu granic czterech stanów południowego zachodu USA, gdzie swojego czasu nagrywano reklamy papierosów Marlboro. Pamiętacie? Więc i ja pstrykam jako wolny człowiek zabronioną obecnie reklamę/ fotkę. Mi wolno. Mam wrażenie, że barwy zachodzącego słońca dodadzą temu miejscu jeszcze więcej magii. Trzecią ścieżkę z mapy zostawiam sobie na późne popołudnie, by wracać o zachodzie słońca. Namawiam moich nowych znajomych (o nich parę słów w osobnym artykule p.t. ciekawi ludzie). Wyruszamy wspólnie na trzygodzinną penetrację dzikich, ale jakże ekscytujących terenów (patrz foto). Wracamy już krótko po zachodzie słońca. Ostatni odcinek drogi pokonujemy w zupełnych ciemnościach, szczęście, że jest to oststni odcinek, bo chwilę później z pewnością nie wypatrzelibyśmy wijącej się wśród zarośli, tworzącej swoisty labirynt, ścieżki – a nocleg pod gwiazdami w tym terenie pewnie nie byłby przyjemny – zwłaszcza że można napotkać tu szczególnie w nocy grasujące pumy.
Park jest częścią prowincji obejmującej jedną z mnóstwa wielobarwnych formacji osadowych, bedącej jednocześnie jednym z najważniejszych stanowisk paleontologicznych. Tutaj natrafiono na tropy zauropada i znalejziono kompletny szkielet pterozaura (fruwającego gada).
W parku znajdują się na odcinku między bramą wjazdową a polem namiotowym (ok. 8 km) prekolumbijskie hornillos huarpes – paleniska wykorzystywane do gotowania jak i wypalania ceramiki z ok. 1000 roku. Nic więc dziwnego, że park stara się o wpisanie na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

 

Następny Artykuł
Poprzedni Artykuł