Zdaję sobie sprawę, że moje opowieści o podróży przez świat, zamieszczane na niniejszym blogu są niekompletne i podziurawione, jak dobry szwajcarski ser. Spojrzałem właśnie wstecz i sam się zdziwiłem, że aż tyle opisów pięknych i ciekawych miejsc opuściłem, mając pewnie wtedy nadzieję, że w najbliższym czasie to nadrobię. Nie trudno się zorientować, że ten czas nigdy się nie znalazł i próbując nadążyć za tym, co na bieżąco pozostawiałem z tyłu coraz większe góry zaległości.

Kiedyś na pewno wszystko uzupełnię i jak najdokładniej opiszę, natomiast teraz, aby przynajmniej częściowo zmniejszyć wysokość pozostawionych za plecami gór, postanowiłem od czasu do czasu pokazywać przynajmniej kilka zdjęć z zaległych miejsc i w dwóch, trzech zdaniach napisać, co i gdzie to jest. Resztę dopiszę pewnie na podróżniczej emeryturze J

Filipiny – marzec 2019 roku

Donsol 

Z Legazpi szybciutko przenosimy się o 60 km na drugą stronę półwyspu do malutkiego Donsol. Donsol wprawdzie malutkie, ale cieszy się ogromną sławą z racji tego, że jego przybrzeżne wody upodobały sobie jeszcze ogromniejsze rekiny wielorybie i przy odrobinie szczęścia można sobie tutaj z nimi popływać. Mniej szczęścia potrzeba w nieodległej zatoce gdzie owe morskie giganty są dokarmiane i w ten sposób wabione, jako turystyczna atrakcja. Takim atrakcjom mówimy nie i licząc na łut szczęścia wypływamy w otwarte morze szukając największych morskich ryb w ich naturalnym środowisku. Mamy szczęście. I to jakie. Na 9 skoków do wody 6 razy trafiamy na ogromne, kropkowane cielsko, płynące zaledwie kilka centymetrów obok. Wow!   

Następny Artykuł
Poprzedni Artykuł